Wspierają nas
Mistrzostwa na minus… kolejny :(

    Dokładnie tak, znowu przegraliśmy. „Znowu” musiało się pojawić, bo jak inaczej, jak ZNOWU się nie udało. Coś ostatnio nie mamy szczęścia do turniejów rozgrywanych w Polsce, chociaż śmiało można powiedzieć, że po prostu nam nie idzie, niezależnie od tego gdzie gramy.

Ale stop, przecież wygraliśmy Memoriał Wagnera.

Co tym razem nie wyszło, kto zawinił, dlaczego tak się stało??? Nie mam pojęcia, i trochę męczy mnie już to ciągłe szukanie wytłumaczenia. Ile można słuchać, że ten był bez formy, tamci się nie dogadywali, a inni jeszcze, zamiast trenować, podróżowali sobie po świecie. A do tego trener do kitu. Nie ma sensu pisać tego, co już wszyscy przeczytali, mówić o czymś, o czym już wszyscy wiedzą i tłumaczyć to, co każdy już sobie dawno zdążył wytłumaczyć. Zresztą, co tu tłumaczyć? Przegraliśmy. Byliśmy słabsi. Koniec.

Nie chcę nikogo obwiniać, bo nie jestem od tego, ale jednak zarzucę coś tylko trenerowi – bo mogę – jak każdy inny. Tego w tryliardzie eksperckich komentarzy w mediach nie widziałam. Brak odwagi. De Giorgi nie zrobił nic, co mogłoby wpłynąć na jego zawodników. Wydawał się być wystraszony własnego cienia, jakby pierwszy raz w życiu ktoś go postawił przy linii bocznej i kazał prowadzić zespół. Fajnie było w klubie, bo miał klasowych zawodników, ułożonych i wystarczyło ich tylko ze sobą połączyć i przygotować do meczu. Tak tak, łatwo się mówi. Tam miał na to zdecydowanie więcej czas, niż w reprezentacji. W kadrze pracuje z zawodnikami z „miliona” różnych klubów i na stworzenie zespołu ma niewiele czasu. Tylko problem w tym, że osobiście nie odniosłam najmniejszego wrażenia, żeby De Giorgi chociaż próbował.

Brak odwagi upatruję tu nie tylko w minimalnym zaangażowaniu zmienników do gry. Jak już mam szóstkę światowych nazwisk, to po co ją zmieniać. Chodzi tu przede wszystkim o, jak zapewne każdy się domyśla, siatkarzy, którzy zostali powołani. Jak dla mnie całą kadrę, począwszy od pierwszych powołań na Ligę Światową wybrali dziennikarze, eksperci i kibice. A De Giorgi się po prostu pod tym wszystkim podpisał. Sama w styczniu mogłam zapisać na kartce kadrę na mistrzostwa, 90% trafności murowana ;)
Wielka rewolucja pokoleniowa w naszej kadrze nie sprawdziła się. No rzeczywiście, zrobiliśmy taką rewolucję, że głowa mała. Przepraszam, Lemański, Kochanowski i Szalpuk zrobili różnicę.

Rewolucję to mogliśmy obserwować u Rosjan, Włochów czy Amerykanów. U nas w porównaniu z olimpijskim składem wiele się nie zmieniło. W Rio co prawda było tylko 12 siatkarzy, ale jednak. Nie widzieliśmy w tym roku czterech nazwisk.

Piotr Nowakowski odpoczywał. Mateusz Mika się leczył. Bartosz Bednorz nie był w formie. Karol Kłos zrezygnował z powodów rodzinnych. Gdyby nie kontuzja Miki i rezygnacja tego ostatniego pewnie widzielibyśmy ich na mistrzostwach. Czyli mielibyśmy 10 z 12 z poprzedniego sezonu. To jest ta nasza rewolucja?

Okej, impreza u nas, większa presja, parcie na sukces. Mistrzostwa Europy, da się zrozumieć, trzeba postawić na najlepszych i sprawdzonych. A skąd wziąć tych nowych sprawdzonych jak nigdzie ich nie sprawdziliśmy? Liga Światowa nie była naszym priorytetem, ale jednak graliśmy ją prawie identycznych składem co podczas Eurovolley. Przegraliśmy równie mocno.

Może to będzie za mocne stwierdzenie, ale nie byłoby chyba większej różnicy w wyniku, jakbyśmy wystawili tych wszystkich młodych juniorów na boisko seniorów. A nóż, byłoby lepiej? Kto odważnemu zabroni marzyć.

Miało nie być szukania winnych, tłumaczenia, analizowania. Ach, tak się nie da, zawsze coś trzeba powiedzieć, stworzyć teorię spiskową, bez tego byłoby nudno.

Wracając do naszej imprezy. Szczecin chyba sprostał wyzwaniu, choć zawsze znajdą się jakieś niedociągnięcia. Nie możemy jednak narzekać, wręcz nie powinniśmy. Pierwsza impreza tego typu w naszym mieście i spory sukces. W końcu gościliśmy u siebie wicemistrza Europy. A tak poza tym to w najlepszej ósemce, z naszej grupy były aż 3 zespoły. A gdzieś słyszałam, że w Szczecinie taka słaba grupa…
Może i słaba, ale powinniśmy się cieszyć z każdego meczu tego typu. Tworzymy historię, uczestniczymy w niej, budujemy i promujemy się na przyszłość. Przecież nie było tak źle, frekwencja przyzwoita, wyniki całkiem zaskakujące, emocji nie brakowało, atmosfera była bardzo dobra. Nie narzekajmy, zawsze mogło być gorzej.

Koniec marudzenia. Czas się wziąć do pracy. Zaraz rusza liga, która może być równie ciekawa co ostateczne wyniki w mistrzostwach. Za rok kolejne imprezy. Trzeba próbować dalej.
W końcu wciąż jesteśmy mistrzami świata.

MS

 

banery-wizerunkowe-levp_900x507450

Komentarze