Kiedy przed sezonem każdy obstawiał, że w finale będą ze sobą zacięcie rywalizować drużyny z Bełchatowa i Rzeszowa, doliczając zawsze groźnych zawodników z Gdańska, liczył na wielkie emocje, mecze stojące na światowym poziomie. Gdzie w tym wszystkich Zaksa Kędzierzyn-Koźle? Gdzieś z tyłu głowy na pewno. Dobrze, że teraz wszyscy sobie o niej przypomnieli.
Pierwsza runda fazy zasadniczej należała do czarnego konia – Czarnych Radom. Młodzi zawodnicy połączeniu z doświadczeniem starszych kolegów, pod wodzą jednego z najlepszych i cenionych trenerów robiła furorę na wszystkich parkietach. Pewnie wygrywali ze „średniakami” i ściągali na ziemię „faworytów” zabierając cenne punkty. Potem wszystko przygasło i na horyzoncie pojawiła się ZAKSA. Opanowała każdy zakątek i nie oddała go już do końca.
Emocjonujące rozstrzygnięcia na koniec fazy zasadniczej rozpaliły w każdym kibicu poczucie, że „będzie się działo”. Podrażniona Skra będzie chciała udowodnić, że grać w siatkówkę potrafi, a Lotos będzie bronić medalu z zeszłego roku. Resovia pokaże, że na finał zasłużyła, a ZAKSA utrzyma serię zwycięstw i będzie chciało sięgnąć po tytuł mistrza po wielu latach. Ależ się zawiedliśmy
Medalowe spotkania, co tu dużo mówić, w żaden sposób nie zachwyciły. Wręcz w pewnym stopniu nie chciało się tego oglądać. Nastawienie było zupełnie inne. Oczekiwanie na wspaniałe widowisko, z walką do samego końca, emocjonującymi akcjami zamieniało się na… zniesmaczenie to może za dużo, ale na pewno rozczarowanie.
Słabszej gry Lotosu jeszcze można było się spodziewać, bo od dłuższego czasu nie mogli odnaleźć dobrej formy z początku sezonu. Skra była lepsza, we wszystkim. Koniec kropka. Wielkiej historii w tych pojedynkach nie doświadczyliśmy. Brąz dla Bełchatowa, mają dzięki temu także możliwość gry o fazę grupową Ligi Mistrzów.
Wielkiej historii nie było także w finale. No, może w jednym secie w Rzeszowie mogliśmy oglądać dobrą siatkówkę, ale tylko dobrą. ZAKSA, kolokwialnie mówiąc, zmiotła rywali z parkietu, nie oddając im nawet seta. A przecież Rzeszów bronił tytułu. Gdzie podziała się drużyna z końca fazy zasadniczej, z turnieju Final Four? Pewnie sami nie wiedzą. Tak naprawdę cały sezon Resovii nie był usłany różami. Dziwne porażki, straty punktów tam, gdzie nie powinno ich być. Szkoda, bo liczyliśmy na kawał dobrego widowiska.
ZAKSA wróciła na szczyt. Po 13 latach. Liczba pewnie dla nich teraz szczęśliwa. Cały sezon była najrówniejszą drużyną. I to zaprocentowało, chociaż na pewno pomógł im fakt, że nie musieli grać w europejskich pucharach. I te kilka dni wolnego więcej w przeciągu całego roku dało im wiele. Aż miło oglądało się ich grę, przemyślaną, stonowaną, ale z nutką fantazji. Zasłużyli, bez dwóch zdań. Dużo nie trzeba pisać, mówić, analizować. Nie ma czego. Świetna gra dała im mistrzostwo. Świetna atmosfera dała im zabawę. Świetna współpraca dała im zespół.
Czy to utrzymają? Zobaczymy. Jedno jest pewne. Zdemolowali PlusLigę, pozytywnie oczywiście.
MS
Musisz być zalogowany aby pisać komentarze.