Wspierają nas
Ostatni dzwonek

    Trwa końcowe odliczanie do Igrzysk Olimpijskich. Trwa końcowe odliczanie do Finałów Ligi Światowej. Trwa końcowy etap przygotowań. Czas ucieka, a ilość możliwości sprawdzenia formy zdecydowanie mała.

Finał Ligi Światowej to w najlepszym wypadku pięć ważnych spotkań z najlepszymi drużynami na świecie. Jak ostatni sprawdzian polskich siatkarzy wypadnie przed własną publicznością.
Niektórzy mówili, że najważniejszym turniejem roku, nie wliczając w to oczywiście igrzysk, były kwalifikacje w Tokio – ostatnia możliwość awansu. Bez podium w Japonii sytuacja byłaby zupełnie inna, i nie byłaby ona wymarzona. Ale na szczęście, wszystko poszło po myśli zawodników i trenerów, ekspertów i kibiców, i awans uzyskaliśmy bez wielkich nerwów do samego końca, co we wcześniejszych olimpijskich kwalifikacjach w ogóle nie wchodziło w grę. Dlatego tym lepiej, że udało się nam zająć pierwsze miejsce. Nieistotne w jaki sposób, kto i jak nam pomógł – liczy się końcowy rezultat. Liczy się to, że po raz kolejny będziemy rywalizować w igrzyskach

Ale zanim Rio, po drodze było Tokio – zaliczone, faza grupowa World League – zaliczyć zaliczyliśmy, ale na słabą tróję z minusem. Wiadomo, że mecze w tej fazie były typowo kontrolne dla wszystkich zawodników, były czasem wakacji i odpoczynku dla podstawowych zawodników, były oddechem przed najważniejszą imprezą. Forma nie zachwycała, tyle że sama nie jestem pewna, czy aż w takim stopniu miała nie zachwycać.

Nikt nie liczył na komplet zwycięstw, nikt nie liczył na miejsce w czołowej trójce, ale chyba nikt się nie spodziewał aż tylu porażek. W końcu nie tylko my szykujemy formę na igrzyska, a przecież kiedyś trzeba zacząć wygrywać, niezależnie od prezentowanej dyspozycji. Inni bez szczytowej formy potrafili to zrobić, oby to się zmieniło w Krakowie. Polska, Serbia i Francja, USA, Brazylia i Włochy – dwie grupy, sześć zespołów z sześcioma różnymi obliczami. Serbia forma wyśmienita, ale oni poza Ligą Światową nic więcej w tym sezonie nie grają. Francja od kwalifikacji w Berlinie chyba nie może odnaleźć swojego miejsca i dyspozycji, jaką prezentowali w poprzednim roku. Włosi wracają po nieudanych imprezach, ale zawsze groźni mierzą w podium. Brazylia jak to Brazylia, zawsze chce wygrywać. USA to drużyna przygotowywana przede wszystkim pod igrzyska, jednak stanowiąca w tej chwili najstabilniejszy kolektyw. Polska – mistrz świata, który średnio spisuje się na razie w tegorocznej edycji „światówki”.

Brak medalu podczas Finałów Ligi Światowej nie będzie dramatem. Będzie zawodem, bo jak zawsze wszyscy liczą na sukces. Najważniejsze są igrzyska, ale ile można tak mówić. Kiedyś trzeba zacząć wygrywać, tak, by ta passa miała szansę kontynuacji. Nasza grupa w Rio wydaje się wymarzona, łatwa, do wygrania bez problemu – ale ten problem pojawia się w ćwierćfinale. Niezależnie od miejsca, jakie zajmie nasza reprezentacja, spotka się z… pretendentem do medalu. By wygrać, trzeba być w formie, by być w formie, trzeba zacząć wygrywać.
Obyśmy zaczęli w Krakowie. Bez względu na styl, ale ze zwycięstwami na koncie. To ostatni dzwonek, bo więcej szans nikt nam nie da.

MS

Komentarze